OH, SHE TRAVELS!

ISLANDIA w tydzień

ISLANDIA | dookoła wyspy w tydzień | fotorelacja

Islandia to kraina wielu kontrastów. W pobliżu lodowców, które zajmują około 10% całej wyspy, ziemia pod spodem gotuje się, wydobywając silny zapach siarki. Przez wiele kilometrów widać tutaj jedynie księżycowe pejzaże pozbawione zieleni, by zaraz dotrzeć do pól porośniętych łubinem, które tworzą fioletową wstęgę aż po sam horyzont. Możesz wykąpać się w naturalnych, gorących źródłach a kilka godzin później pływać łódką po lagunie lodowcowej. Surowy klimat powoduje, że myślisz, że mieszkańcy będą równie surowi a okazuje się, że są uśmiechniętymi i niesamowicie uczynnymi ludźmi, którzy kochają swoje życie, nie posiadając zbyt wiele. Jeśli uwielbiasz podróżować tak jak my, Islandia to kraj, który musisz zobaczyć!

Kiedy na Islandię?

Zdecydowaliśmy się polecieć pod koniec czerwca, na pierwszą rocznicę naszego ślubu 🙂 . Wakacje zawsze kojarzyły mi się raczej z ciepłymi miejscami. To był pierwszy wyjazd, gdzie lecieliśmy w miejsce, w którym temperatury były przynajmniej o połowę niższe niż w Polsce w tym okresie 😀 . Osobiście jestem raczej ciepłolubna ale dla Islandii zdecydowanie warto było zrobić wyjątek. W ciągu dnia było 12/15 stopni. Latem dni są tutaj bardzo długie, my byliśmy w dniach, gdzie słońce praktycznie w ogóle się nie chowa (20-27.06). Jest to rewelacyjny okres na zwiedzanie Islandii bo po prostu jest na to więcej czasu. O 24:00 jeszcze jest normalnie jasno! Jednak na pewno będziemy chcieli wrócić tutaj zimą… oczywiście żeby zobaczyć zorze polarne i wjechać w interior.

Autem, mini-camperem czy może rowerem?

Sposobów na przemieszczania się po Islandii jest naprawdę wiele. Wszystko w sumie zależy od waszego budżetu i czy podróżujecie we dwójkę czy w większej ekipie. My zdecydowaliśmy się na wypożyczenie auta (bez napędu 4×4) oraz noclegi w guest housach na trasie. Rozważaliśmy też wyprawę mini-camperem (bardzo ciężko było znaleźć noclegi w niektórych częściach wyspy). Jednak ostatecznie płatność za campera nam nie przeszła dwa razy i stwierdziliśmy, że to znak ;P . Mieliśmy 2 deszczowe dni gdzie wracaliśmy przemoczeni niemalże do suchej nitki, zmienialiśmy tylko kurtki w aucie 😛 . Noclegi w guest housach dały przede wszystkim możliwość dogodnego wysuszenia wszystkich rzeczy 😀 .

Po drodze mijaliśmy wiele rowerzystów z ogromnymi plecakami ale trzeba pamiętać, że potrafi tutaj naprawdę silnie wiać. W te dni widzieliśmy, że ledwo dawali radę jechać. Dodając do tego deszcz, większy podjazd… no raczej nie było to przyjemne zwiedzanie 😛 .

Islandia i jej drogi

Jeśli decydujecie się na pobyt tygodniowy i wypożyczenie najtańszego auta bez napędu 4×4 to najlepszą trasą dla Was będzie objazd wyspy dookoła drogą nr 1. Jest ona w całości asfaltowa i nie musicie się obawiać o podwozie. Wjazd w interior czyli środek wyspy, wiąże się już z obowiązkiem wypożyczenia większego auta z napędem 4×4. Przed takimi drogami stoją nawet specjalne znaki. Oprócz drogi nr 1, większość z nich to raczej już drogi szutrowe. Nie na wszystkich obowiązuje zakaz wjazdu bez 4×4, jednak musicie na nich uważać, jechać naprawdę powoli by nie uszkodzić auta (polecam wykupić dodatkowe ubezpieczenie podwozia i opon).

Stacje benzynowe

Poza większymi miejscowościami, w większości na trasie znajdują się stacje samoobsługowe. Na początku trudno nam się było połapać a im dalej na wschód, tym mniej osób, które mogłyby pomóc 😀 Ale daliśmy radę, na większości płatność możliwa tylko kartą. Polecam z całego serca kartę REVOULT.


NASZA TRASA DOOKOŁA ISLANDII

Islandia w 7 dni
Bezpośredni odnośnik do trasy Google znajdziecie TUTAJ.
Etykietami zaznaczone są nasze noclegi.

ISLANDIA – Dzień 1.

Samolot

Kilka miesięcy przed naszym wylotem WizzAir otworzył bezpośrednie połączenie na Islandię w Wrocławia, w którym mieszkamy. Za bilet zapłaciliśmy po 740zł od osoby w dwie strony. Zastanawialiśmy się, czy nie dokupić chociaż jednego bagażu rejestrowanego. Ciepłe rzeczy zajmują więcej miejsca 🙂 Zrezygnowaliśmy jednak z tej opcji a dokupiliśmy pierwszeństwo wejścia na pokład co dało nam możliwość zabrania jeszcze drugiego, mniejszego podręcznego bagażu (plecaka czy mniejszej torebki). Specjalnie na ten wyjazd kupiliśmy walizki w dokładnie takich wymiarach, jakie dopuszcza WizzAir, by nie tracić żadnego centymetra 😛 i udało się 🙂

Mati i Angela, dziękujemy za ciepłe powitanie! Dawid, za pomoc! <3

Wynajem samochodu

Samochód wypożyczyliśmy od razu na lotnisku by nie płacić dodatkowo za jakieś transfery. Tak jak pisałam wcześniej wzięliśmy auto bez napędu 4×4, najtańszego Volkswagena Polo z wypożyczalni Avis. Rezerwowaliśmy przez portal RentalCars. Samo autko kosztowało 1400zł za pełne 7 dni, my dokupiliśmy do tego pełne ubezpieczenie (szyby, opony, od żwiru i kamieni) za 400zł więc razem wyszło 1800zł. Samo wypożyczenie odbyło się szybciutko i bezproblemowo, auto miało przejechane zaledwie 2tys km więc nówka sztuka 😉

Obowiązkowo, jak podczas każdej zagranicznej podróży, korzystaliśmy z bardzo dokładnych map online – aplikacji maps.me.

Sklepy spożywcze

Przylecieliśmy na Islandię popołudniu więc pierwsze co musieliśmy zrobić to udać się do sklepu (o restauracjach tutaj możecie zapomnieć, chyba że macie naprawdę DUŻY budżet :D). Sklepy, zwłaszcza te duże, są czynne najczęściej w godzinach 10:00/11:00 – 18:00/19:00, warto o tym nie zapominać. Naszą polską Biedronką jest tutaj sieć sklepów Bonus, z charakterystyczną świnką na logo 🙂 Zdecydowanie najtaniej a wybór jest bardzo duży.

Hej Islandia!

Islandia zrobiła na nas wrażenie od samego początku. Już sama droga z lotniska w stronę Rejkiawiku była bajkowa, do tego w dniu przylotu mieliśmy bezchmurne niebo. Oczywiście pierwszym przystankiem na trasie była stolica Islandii – Rejkiawik. Zdecydowanie miasta tutaj nie były naszym celem, tylko natura. Zobaczyliśmy więc jedynie słynny kościół Hallgrimskirkja i pomnik Leifa Erikssona.

Nocleg nr 1

Pierwszy nasz nocleg mieścił się w małej miejscowości Hveragerdi, 85km od lotniska – bezpośredni link. Był to pokój w prywatnym domu, w którym mieszkała Gudrun- mieszkanka Islandii. Rezerwowaliśmy go przez Airbnb i kosztował nas 360zł z pysznym śniadaniem. Myślę, że jest to świetna baza wypadowa by zobaczyć wszystkie atrakcje ze słynnej trasy turystycznej Golden Circle.

Ja jak zwykle przyklejona do okna samolotu 🙂 | Nasz pierwszy pokój w Hveragerdi
| „zachód słońca” – godzina 00:07 😀

ISLANDIA – dzień 2.

trasa Golden Circle
Nasza trasa po Golden Circle (od 1. do 2. noclegu 260km)

Pierwszy słynny wodospad na Islandii

To był długi dzień, czekały na nas najpopularniejsze atrakcje Islandii. Wyruszyliśmy najpierw na przepiękny wodospad Gullfoss. Przy każdej tak popularnej atrakcji znajduje się parking. Zaraz obok parkingu możecie zobaczyć wodospad z oddali, z punktu widokowego. Następnie zejść niżej specjalnie, doskonale przygotowaną pieszą trasą aż pod sam wodospad. Po drodze na wodospad zatrzymywaliśmy się naprawdę wiele razy, z resztą przez całą podróż po Islandii tak było 😛 zawsze dojeżdżaliśmy później niż zakładaliśmy (nam nie robiło to różnicy bo o północy było jeszcze jasno jak za dnia 😀 ).

Geysir

Następnym punktem był chyba najpopularniejszy gejzer na Świecie – Geysir (tak, to od niego wzięła się ta nazwa). Oprócz niego znajduje się tutaj około trzydziestu mniejszych gejzerów i małych basenów termalnych. Warto wiedzieć że Geysir i nieco mniejszy, położony nieopodal Strokkur to jedyne aktywne (regularnie wyrzucające wodę) gejzery w Europie. Wszystko tutaj też jest bardzo ładnie i dokładnie poopisywane i pooznaczanie na całym terenie 🙂 Po drodze z Gullfoss na Geysir trafiliśmy na piękne łubinowe pola przy jakimś potoku i znów tam się zatrzymaliśmy 😀

Na granicy dwóch płyt tektonicznych

Dalej pojechaliśmy w kierunku parku narodowego Thingvellir. Jest to obszar położony w miejscu gdzie stykają się dwie potężne płyty tektoniczne – euroazjatycka i północnoamerykańska. Obserwuje się tu znaczną aktywność sejsmiczną i wulkaniczną. Park położony jest przy jeziorze Thingvellir, jeśli jesteście fanami nurkowania to będzie to punkt obowiązkowy. Możecie nurkować w niesamowicie czystej wodzie, w szczelinach pomiędzy tymi dwoma płytami tektonicznymi, wygląda to obłędnie na zdjęciach 😀 my jednak woleliśmy zostać na powierzchni i zobaczyć głęboki wąwóz Almannagja i wodospad Oxararfoss.

Spacer po krawędziach wulkanu

W drodze do następnego przystanku razy, już nie jestem w stanie zliczyć ile, zatrzymywaliśmy się, zwłaszcza jadąc wzdłuż jeziora. Miejcie oczy szeroko otwarte :). Ostatni punkt na ten dzień to krater wulkanu Kerid. Wejście tutaj jest płatne 400ISK (około 12zł) ale warto. Krater można obejść dookoła, w środku znajduje się piękne turkusowe jezioro o głębokości 55m, do którego również można zejść.

Nocleg nr 2

Drugi nocleg mieścił się przy miejscowości Hvolsvollur. To piękne gospodarstwo agroturystyczne, zlokalizowane bardzo blisko kolejnych atrakcji… 🙂 Każdy ma swój pokój, znajduje się tu też wspólny salon i kuchnia oraz dwie łazienki – link do noclegu. Koszt w naszym przypadku to 460zł.

pola łubinowe gdzieś pomiędzy Gullfoss a Geysir | park narodowy Thingvellir i jego główna atrakcja czyli nurkowanie pomiędzy dwoma płytami tektonicznymi

ISLANDIA – dzień 3.

Islandia trasa dzień 2
Trasa od noclegu 2. do 3. – 106km

Dwa słynne wodospady Islandii

Na pierwszy rzut tego dnia jeden z najpopularniejszych wodospadów – Seljalandsfoss (60m wysokości i około 15m szerokości). Wodospad jest magiczny, można przejść pod nim – orzeźwiający prysznic gwarantowany 😀 Parking mieści się tuż przy wodospadzie i kosztuje 700ISK (na cały dzień), czyli około 22zł. Obok niego mieści się inny, zdecydowanie mniej popularny – Gljufrabui, który jest ukryty między skałami. Tutaj obowiązkowo musicie mieć ze sobą kurtkę przeciwdeszczową, w środku jest mocno wilgotno ale przepięknie! Warto wejść, zobaczyć i poczuć wodospad dosłownie na własnej skórze 😉

Dalej na trasie czekał na nas wodospad Skógafoss. Olbrzymi i majestatyczny (60m wysokości i 25m szerokości – chociaż porównując z innymi na Islandii może wydawać się niewielki :D) jednak to obowiązkowy punkt będąc na tej niesamowitej wyspie. Tutaj również można podejść pod samą kolumnę wody (ponownie bardzo mokro więc kurtki obowiązkowo!). Znajdziecie tutaj schody, po których można wspiąć się na platformę widokową i podziwiać z góry sam wodospad jak i widok na całą dolinę.

Kosmiczny wrak

Jadąc dalej główną drogą widoki zaczynają się zmieniać. Zieleń zmienia się w czerń i to wśród tej czerni znajduje się nasz kolejny przystanek – wrak samolotu przy plaży Solheimasandur. Amerykański Douglas Super DC-3 musiał lądować awaryjnie w 1973 roku. Cała załoga przeżyła zderzenie z ziemią jednak rozbity samolot został porzucony i jego wrak leży do dziś na czarnym piasku, smagany mroźnym wiatrem, deszczem. Czytaliśmy, że ciężko go znaleźć, jednak już teraz oznaczony jest specjalny, bezpłatny parking przy głównej drodze. Po zaparkowaniu samochodu czeka Was 4 kilometrowy spacer po czarnej, surowej przestrzeni. Widoki… totalnie jak z innej planety, bezcenne. Sama droga z parkingu w stronę wraku również jest oznaczona i nawet podobno kursuje nawet już tutaj specjalny bus, który przewozi turystów pod wrak. Jeśli macie czas i sprzyjającą pogodę, gwarantuję, że jednak spacer będzie niezapomniany 🙂

Najpiękniejsza czarna plaża na Islandii

Słynna Reynisfjara. Zanim dojedziecie na samą plażę, warto zobaczyć ją z góry z punktu widokowego przy Dyrhólaey. Tutaj będą dwie drogi, do góry na prawo (pojawia się znak z obowiązkowym napędem 4×4, jednak widzieliśmy, że i zwykłe samochody dawały radę). Dojedziecie nią na punkt widokowy przy latarni Dyrhólaey, jest to też punkt w którym można zaobserwować słynne ptaki maskonury. Jadąc dalej prosto zobaczycie Reynisfjarę w całej okazałości. Parking tutaj jest bezpłatny, jedynie korzystając z toalety zapłacicie 200ISK (około 6zł).

Na samą czarną plażę dojedziecie jednak z drugiej strony, znajduje się tam również bezpłatny parking. Plaża jest totalnie unikatowa. Wystarczy przejść nieco w stronę skał i od razu ludzi dużo mniej. Tuż przy wejściu zwróćcie uwagę na słynne bazaltowe kolumny przypominające gigantyczne kościelne organy. Uważajcie na fale, potrafią być naprawdę niebezpieczne a silne prądy z łatwością mogą porwać w głąb oceanu.

Nocleg nr 3

Jeden z tych, który najbardziej i najmilej utkwił nam w pamięci. Był to również jeden z najdroższych z racji swojego położenia przy tak popularnych atrakcjach bo aż 730zł za noc (oczywiście za dwie osoby i tutaj ze śniadaniem). Jednak nic taniej w tej okolicy nie udało mi się znaleźć a dalej jadąc główną „jedynką” długo, długo nie było nic 😀 To gospodarstwo, które prowadzi małżeństwo, John był niezwykle pomocny i miły. Mieliśmy swój pokój, wspólną łazienkę z drugim pokojem i przepiękny salon do dyspozycji. Śniadanie było obłędne, jajka prosto od kur, dżemy domowej roboty… żałowaliśmy, że nie mogliśmy zostać dłużej. Bezpośredni link do noclegu. Spędziliśmy tutaj cudowny wieczór.

’kosmiczna’ droga do wraku | bazaltowe kolumny przy plaży Reynisfjara
| cudowny salon w guesthousie przy Vik

ISLANDIA – dzień 4.

Islandia - dzień 4.
Trasa z noclegu 3. do 4. – 290km

Malowniczy kanion z teledysku Justina Biebera

Czas ruszyć mocniej na wschód wyspy. Przed nami obłędna droga pośród czarnych skał porośniętych zielonym mchem. Gdzieś wśród nich znajdziecie malowniczy kanion Fjaðrárgljúfur – bo było miejsce, na którym bardzo mi zależało, mało popularne w porównaniu do poprzednich. Niestety pogoda nam totalnie nie dopisała tego dnia, strasznie lało, widoczność była ograniczona. Wąwóz mimo wszystko wyglądał przepięknie jednak mogę sobie tylko wyobrazić jak wygląda przy lepszej widoczności. Mocno żałowałam i chciałam tutaj wrócić ale niestety musieliśmy jechać dalej a o powrocie nie było mowy ze względu na zarezerwowane noclegi. Roślinność jest tutaj bardzo delikatna, dziś przypominając sobie nazwę kanionu trafiłam na informację, że został on zamknięty do 1 czerwca dla turystów, właśnie ze względu na zbyt duże zniszczenia roślinności. Obyście mieli szansę go zobaczyć!

Czas na lodowiec

Największy lodowiec na Islandii, Svínafellsjökull. Możecie zobaczyć go z wielu miejsc, ale to miejsce oznaczone na mapach google jako 'Svínafellsjökull View Point’ jest strzałem w dziesiątkę. Z głównej jedynki wystarczy zjechać w lewo. Czeka was 2,5 km naprawdę fatalnej i dziurawej drogi ale bez napędu 4×4 dacie radę 🙂 Podjechać można na bezpłatny parking przy samym jęzorze lodowca. Widoki niesamowite. Widoczny jęzor jest przeogromny a gdy popatrzycie na mapę ile jeszcze lodu jest dalej… Przykre są jedynie porównania dokąd lód sięgał kiedyś, jak szybko się topi w przeciągu ostatnich lat.

Jadąc dalej nie można pominąć oczywiście słynnej zatoki lodowcowej Jökulsárlón. To jedno z tych miejsc, dla których przylatuje się na Islandię. Odległy lodowiec, pływające góry lodowe, baraszkujące foki, liczne ptactwo… mogłabym siedzieć i patrzeć całymi dniami 🙂 Żadne zdjęcia nie są w stanie oddać klimatu tego miejsca. Po drugiej stronie zobaczycie kolejną niezwykłą czarną plażę – słynną Diamond Beach. Najróżniejszej wielkości bryły lodu, obmyte przez wody oceanu i wyrzucone na brzeg. Krystalicznie czyste. Obłędny widok i kolejny MUST SEE! Zarówno po jednej i drugiej stronie znajdują się spore, bezpłatne parkingi.

Nocleg nr 4.

Zatrzymaliśmy się w większym miasteczku Hofn, położonym w miejscu, z którego niesamowicie widać w oddali lodowiec. Wybraliśmy to miejsce głównie ze względu na bliskość do atrakcji zaplanowanej na kolejny dzień… 😉 Bardzo komfortowy guestgouse, czyściutki, zadbany. Niby bez śniadań ale do dyspozycji kuchnia, można było częstować się płatkami, herbatą, kawą i chlebem 🙂 Bezpośredni link tutaj a cena za dwie osoby za dobę to 620zł.

pole ze skałami wulkanicznymi porośniętymi mchem, gdzieś po drodze 😉 | czarne pustkowia wokół drogi nr 1. dojeżdżając do lodowca | zatoka lodowcowa Jokulsarlon

ISLANDIA – dzień 5.

Islandia - dzień 5.
Trasa z noclegu 4. do 5. – 220km

Chyba jedno z piękniejszych miejsc jakie w życiu widziałam…

Jeszcze bardziej niż na kanionie, o którym pisałam wcześniej, zależało mi aby zobaczyć Stokknes. Tym razem obudziliśmy się rano i zobaczyliśmy cudownie błękitne niebo. Zerwaliśmy się z samego rana i pojechaliśmy zobaczyć miejsce, które chyba zrobiło na nas największe wrażenie z całego pobytu na Islandii. Niesamowity masyw skalny, przeszeroka czarna plaża, kontrastujące kępy zielonych traw i to błękitne niebo z pojedynczymi chmurami. Obłęd! Spędziliśmy tutaj chyba z 3 godziny spacerując i podziwiając ten krajobraz. Jest to teren prywatny więc wstęp jest płatny aż 900ISK czyli ok 28zł, co uważam że jest niczym w porównaniu z widokiem. Do tego byliśmy tutaj cały czas praktycznie jedynymi turystami 🙂

Czerwone krzesło i pomarańczowa latarnia

Może nic specjalnego, piękne krajobrazy dookoła a na środku spore czerwone krzesło 😀 No po prostu trzeba zatrzymać się na fotkę 😀

Dalej na wschód znajduje się Hvalnes Lighthouse. Kolejny punkt widokowy z piękną panoramą na czarną plażą i masywy skalne.

Jadąc dalej w stronę naszego kolejnego noclegu nie mieliśmy zaplanowanych punktów, po prostu zatrzymywaliśmy się tam gdzie nam się podobało 🙂 Sama droga wzdłuż wschodnich fiordów jest przepiękna i jechało się z czystą przyjemnością. Od zatoki Jokularson więcej już znajdziecie tubylców niż turystów, droga była niemalże cały czas pusta. Jeden z dłuższych postojów zrobiliśmy przy Nykurhylsfoss, niewielkim ale malowniczym wodospadzie położonym tuż przy głównej drodze.

Nocleg nr 5.

Czas na pierwszy i ostatni hotel na wyspie 😀 Zawsze jednak najtaniej wychodziły guesthousy. Dopiero dojeżdżając na sam wschód wyspy ceny hoteli robią się do zniesienia 😉 Pięknie położony, z pysznym śniadaniem, nieco stary ale z ciekawą historią hotel Bjarg. Za noc zapłaciliśmy 420zł (za dwie osoby ze śniadaniem).

magiczne Stokknes

ISLANDIA – dzień 6.

Islandia - dzień 6.
Trasa z noclegu 5. do 6. – 350km

Wulkaniczne krajobrazy

W tym momencie żałowaliśmy bardzo, że nie mieliśmy 10 dni na wyspie. Nie mieliśmy niestety czasu za bardzo zwiedzić wschodnich fiordów. Czekała nas jeszcze masa atrakcji więc trzeba było ruszać z powrotem w stronę zachodu. Tutaj zieleń zaczęła zamieniać się w pomarańcz, niesamowity powulkaniczny krajobraz z wulkanami w tle. Pierwszy przystanek to bezpłatny parking oznaczony na google maps jako ’Parking de la chaise blanche’. Obłędne miejsce, z którego możecie podziwiać całą panoramę z wulkanem Herðubreið i Aksja w tle. Wiało niemiłosiernie 😀 ledwo byliśmy w stanie otworzyć drzwi samochodu… nie wiem jak dali radę rowerzyści, których mijaliśmy po drodze :D.

Jeden z najbogatszych w energię wodospadów Europy

Dettifoss to jeden z powodów, dla których chcieliśmy objechać wyspę dookoła. Nie jest to wysoki wodospad w porównaniu z poprzednikami, ma 45m wysokości. Wrażenie robi szerokość, próg przez który przelewa się woda ma aż 100m. Przelewa się tu średnio 193m3 wody na sekundę! Do wodospadu można dojechać w dwóch stron, my wybraliśmy drogę ZA rzeką  Jökulsá á Fjöllum, dojechaliśmy z zachodniej strony i był to absolutnie słuszny wybór. Na miejscu oczywiście bezpłatne parkingi i toalety. Warto zatrzymać się tu na dłuższą chwilę po pospacerować po całym terenie widząc wodospad z różnych perspektyw.

Zamiast słynnych term Blue Lagoon…

Będąc na Islandii koniecznie trzeba odwiedzić geotermalne baseny o turkusowej barwie. Nie udało nam się skorzystać z tych najsłynniejszych ale mieliśmy plan awaryjny 🙂 Myvatn Nature Baths są nieco tańsze (5000ISK – około 150zł) i na pewno mniej zatłoczone. Pięknie położone, znajduje się tutaj kilka basenów z wodą w różnych temperaturach. Cudowne miejsce na odpoczynek. Pełną ofertę zobaczycie TUTAJ.

Obok znajduje się jaskinia Grjótagjá, z krystalicznie czystą wodą. Kiedyś można było się tutaj kąpać, aktualnie woda jest coraz gorętsza i obowiązuje już zakaz.

Kolejny wodospad na naszej drodze

Słynny wodospad Bogów czyli Goðafoss. Nie jest tak wielki i majestatyczny jak poprzednik, ma 12m wysokości i 30m szerokości ale zdecydowanie warto go zobaczyć. Mieści się tuż przy głównej drodze i parking oczywiście jest tu bezpłatny 🙂

Nocleg nr 6.

Chyba najgorszy z naszego całego pobytu 😀 Jednak tutaj chcieliśmy po prostu najtańszy jaki był, bo z samego rana musieliśmy jechać dalej. Mieliśmy oczywiście swój pokój, wspólny salon i łazienkę. Link do noclegu znajdziecie tutaj a nas pobyt na jedną noc kosztował 380zł za dwie osoby.

konie islandzkie, które można spotkać niemal co chwilę tuż przy głównej drodze
| Myvatn Nature Baths | potężny wodospad Dettifoss

ISLANDIA – dzień 7.

Islandia - dzień 7.
Trasa z noclegu 6. do 7. – 460km

Uważajcie na drogi szutrowe…

To był drugi dzień, najwięcej kilometrów do pokonania. Wszystko dlatego, że chcieliśmy koniecznie zobaczyć półwysep Snæfellsjökull. Po drodze zatrzymywaliśmy się oczywiście wiele razy. Znajduje się tutaj cała masa hodowli koni islandzkich, można do nich podejść i śmiało pogłaskać 😉 Droga nr 1. oczywiście cały czas była znakomita, problem zaczął się gdy trzeba było z niej zjechać, by wjechać na półwysep 😀 Skrót prowadził przez drogę nr 59, która na mapie jest zaznaczona jako normalna droga krajowa, jednak w rzeczywistości jest to droga totalnie szutrowa 😀 Miała 36km, powolutku ale daliśmy radę bez problemu. Dojechaliśmy do drogi nr 60 i ucieszyliśmy się na widok drogi asfaltowej jak dzieci ;p Jednak kilka kilometrów dalej musieliśmy odbić w lewo już bezpośrednio na półwysep drogą nr 54… kolejne 80km również była to droga szutrowa 😀 W dobrym stanie, jednak sporo to zwolniło naszą podróż. Co prawda nie spieszyliśmy się, bo w czerwcu nawet o 1:00 w nocy jest jeszcze jasno, więc wiedzieliśmy, że zobaczymy wszystko co chcemy. Jednak jeśli planujecie wyjazd w innym terminie, warto wziąć to pod uwagę 😉 Były momenty, gdzie nie było nam do śmiechu, ale właśnie takie momentu tworzą najpiękniejsze wspomnienia 😀

Ostatni nocleg nr 7.

Ostatniej nocy chcieliśmy odbić sobie wszystkie noce w guesthousach i wynajęliśmy przepiękny domek z obłędnym widokiem na góry i cały krajobraz półwyspu. Bezpośredni link do noclegu znajdziecie TUTAJ. Koszt domku na jedną noc u nas wyniósł 870zł. Zdecydowanie WARTO! Zwłaszcza latem, gdy można siedzieć do późnych godzin nocnych i obserwować widoki. Dojechaliśmy najpierw do domku, odpoczęliśmy trochę i ruszyliśmy dalej na zachód półwyspu.

Najczęściej fotografowana góra na Islandii

Oczywiście mowa o Kirkjufell i o wodospadzie Kirkjufellsfoss spod którego zobaczymy typowy, pocztówkowy widok. Mieliśmy ogromne szczęście bo pogoda trafiła nam się tutaj perfekcyjnie, góra robi ogromne wrażenie swoim kształtem. Zdecydowanie miejsce, które musicie zobaczyć planując podróż na Islandię. Oczywiście obok znajduje się bezpłatny parking.

Miejsce, o którym marzy każdy fotograf podróżniczy

Chodzi o czarny, mały, drewniany kościół Búðakirkja z obłędnym widokiem na pasmo górskie zanurzone w chmurach. Klimat miejsca jest niesamowity. Jest to jeden z najstarszych kościołów Islandii. Jeśli jesteście w okolicy warto tutaj wybrać się na spacer.

Wracając zobaczyliśmy kolejną piękną, bardzo szeroką czarną plażę Klausisdóttirsfjara. Akurat słońce powoli zaczynało się chować tworząc piękne pomarańczowe kolory jak przy Golden Hour tuż przed zachodem słońca. Jednak tutaj słońce ostatecznie nie zachodziło w pełni i było już po 23:00 😀 Spędziliśmy tutaj sporo czasu podziwiając widoki i rozmyślając o całej naszej podróży, która niestety dobiegała już końca.

jeden z najsłynniejszych, pocztówkowych widoków na Islandii – góra Kifkjufell
| jeden z najstarszych kościołów Búðakirkja | nasz domek

ISLANDIA – dzień 8.

Trasa powrotna do lotniska – 220km

Dzięki temu, że lot powrotny mieliśmy późnym popołudniem, mogliśmy na spokojnie zaplanować na ten dzień drogę powrotną. Baliśmy się, że znów trafimy na jakąś szutrową drogę 😀 więc raczej już obyło się bez dłuższych przystanków. Jednak tutaj już cała droga była asfaltowa i jechało się naprawdę szybko. Czeka Was tutaj tunel Hvalfjörður, który skraca drogę o ponad 50 km. Mierzy prawie 6km i przebiega pod fiordem. Koszt przejazdu wynosił nas 1500ISK za pojazd czyli około 50zł. Doczytałam jednak, że aktualnie już przejazd przez tunel jest bezpłatny (jeśli się mylę podeślijcie mi sprawdzoną informację).


KOSZTORYS CAŁEJ WYCIECZKI – 8 dni

  • Samolot Wizzair Wrocław-Keflavík-Wrocław – 740zł/osobę
  • Wynajem samochodu bez napędu 4×4 – 1800zł z pełnym ubezpieczeniem (900zł/osobę)
  • Wszystkie noclegi – 3840zł/2 osoby (1920zł/osobę)
  • Parkingi, przejazd przez tunel – 3500ISK – 110zł (55zł/osobę)
  • Wstęp do Myvatn Nature Baths – 5000ISK – 155zł/osobę
  • Benzyna (zrobiliśmy łącznie około 1800km) – mniej więcej średnio licząc zapłaciliśmy łącznie 1950zł (975zł/osobę)

Łącznie za osobę wyszło 4745zł plus oczywiście zakupy jedzeniowe. Islandia, jak wszystkie kraje skandynawskie, nie jest tania. My również wybraliśmy najdroższą wersję jej zwiedzania, na spokojnie można tutaj wyruszyć z namiotami lub spać w aucie. Mimo wszystko cieszyliśmy się z tych noclegów, głównie z powodu deszczowych dni, mogliśmy na spokojnie wysuszyć wszystkie rzeczy 😀

Warto podkreślić też fakt, że za wszystko nie płacicie z góry, na raz, jak w przypadku wycieczek z biurami podróży. Lot kupiliśmy w kwietniu, stopniowo rezerwowaliśmy też noclegi, za niektóre płaciliśmy z góry, za niektóre na miejscu. Jakoś tak cena się rozbija, że ostatecznie nie odczuliśmy, że tyle wydaliśmy 😉

Islandia jest wyspą, którą po prostu trzeba zobaczyć jeśli lubicie surowe klimaty. Żadne zdjęcia nie są w stanie oddać piękna tej natury. Jeśli jednak wolicie egzotykę, mam inną propozycję, którą znajdziecie TUTAJ 😀


ISLANDIA – galeria

0 0 votes
Article Rating

Udostępnij

Share on facebook
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

WITAJCIE NA BLOGU!

Cześć! Mam na imię Agnieszka. Odkąd pamiętam uwielbiam podróże. Kilka lat temu odkryłam w sobie również pasję planowania, kalkulowania i organizowania ich. Mam nadzieję, że moje opisy, gotowe plany podróży, kosztorysy oraz zdjęcia choć trochę zainspirują Cię do spełniania swoich podróżniczych marzeń!

ZNAJDŹ

NAJPOPULARNIEJSZE

FACEBOOK

0
Would love your thoughts, please comment.x