Podróż samochodem to chyba jest coś, co lubię najbardziej. Możliwość zatrzymania w dowolnym miejscu, zmiana trasy, obserwowanie wszystkiego dookoła… raz w roku w wakacje zamiast lecieć gdzieś daleko staramy się korzystać z lata w Europie i właśnie planować podróż tutaj. Dolomity i Szwajcaria to kierunki były już od bardzo dawna na liście naszych marzeń. Planowanie również nie należało do najprostszych a zwłaszcza wybór miejsc w których się zatrzymamy. Chyba cały rok by nie wystarczył, żeby zobaczyć wszystko co byśmy chcieli 😀 Mieliśmy jednak kilka topowych miejscówek i wszystkie udało nam się zobaczyć. Zapraszamy w przepiękną podróż po Alpach, które latem zapierają dech w piersi!
Filmik z tego wyjazdu znajdziecie klikając TUTAJ
A jeśli wolicie bardziej egzotycznie kierunki polecam zajrzeć TUTAJ
Jak się przygotować?
Samochód
Wszelkie przeglądy, wymiany płynów i olejów wskazane 😀 Na trasie znajdują się spore przewyższenia więc autko musi być sprawne. My przejechaliśmy całą trasę jeszcze naszym starym autkiem, Fiatem Punto na gaz i nie mieliśmy z trasą absolutnie żadnych problemów 😉
Zakupy
Podróż autem daje nam przede wszystkim komfort zabrania ze sobą większej ilości rzeczy. Nie, nie chodzi tu o ciuchy 😀 a przede wszystkim o jedzenie. Szwajcaria zwłaszcza jest bardzo droga. Zrobiliśmy zapasy wszelkich suchych przekąsek (krakersy, paluszki, orzeszki) oraz zupek i deserów instant. Kupiliśmy też mały, składany, turystyczny czajnik, dzięki któremu mogliśmy przygotować szybkie dania. Niestety w żadnym z hoteli nie było czajnika w pokoju.
Określenie trasy, wybór noclegów
Wybór trasy zajął chyba nam najwięcej czasu. Było tyle miejsc w Szwajcarii, które chcieliśmy jeszcze odwiedzić… pamiętajcie, że to kraj, który jest położony w naprawdę wysokich górach. Aby przejechać z punktu A do B zazwyczaj trzeba jechać mocno dookoła, dolinami, omijając pasma górskie.
Jeśli chodzi o noclegi staraliśmy wybierać się takie, które logistycznie będą nam najbardziej pasować, blisko atrakcji, które chcieliśmy zobaczyć. I oczywiście zależało nam jak zawsze bardzo na śniadaniach. Oboje bardzo nie lubimy myśleć wieczorem o tym co zjeść rano 😀 Śniadania w hotelu dla nas to duży komfort i oszczędność czasu, mimo, że cena wtedy jest wyższa.
DZIEŃ 1. | przejazd przez Niemcy i Austrię, dojazd w Dolomity
Wyjechaliśmy z domu o 21:00, czekała nas nas noc w samochodzie. Osobiście uwielbiam prowadzić nocą więc nie było z tym problemów 😉 O świcie wjechaliśmy w Alpy przy granicy Niemiec z Austrią i już zaczęły się piękne widoki.
Nasza rada na ten odcinek? Zjechać z autostrady za Monachium w drogę nr 318 w kierunku Tegernsee po niemieckiej stronie i Achensee po Austriackiej. Przepiękne dwa malownicze jeziora! Wyjedziecie przed Innsbruckiem wracając na autostradę.
Niemcy mają bezpłatne autostrady, w Austrii należy wykupić winietę. 10 dniowa kosztuje 9,20 euro. Dodatkowo płatny na naszej trasie jest przejazd przez przełęcz Brenner (granicę łączącą Austrię i Włochy), koszt to 9,50 euro. Można tą opłatę ewentualnie ominąć zjeżdżając z autostrady A13 w drogę 182.
Alpe di Siusi – Compatsch
Pierwszy region, który chcieliśmy zobaczyć to Alpe di Siusi (Seiser Alm). To płaskowyż w Dolomitach położony na terenie parku przyrody Sciliar, na wysokościach 1800-2300m n.p.m. zwany potocznie największą i najwyższą łąką Europy. Znajduje się tutaj ośrodek narciarski z wyjątkowo płaskimi stokami (idealny dla dzieci i początkujących) ale dzięki temu latem to cudowne miejsce na wszelkie aktywności: rowery, trekkingi z niezwykłymi górskimi widokami i słynną, słoneczną, włoską pogodą.
Najważniejsze co trzeba tutaj wiedzieć, to fakt, że tak naprawdę jedna miejscowość znajduje się bezpośrednio w Alpe di Siusi – Compatsch, na wysokości 1860m n.p.m. Stąd bezpośrednio dostaniecie się na wszystkie trasy. Reszta położona jest 500m niżej. Dostać na Seiser Alm można się wtedy tylko kolejkami z miejscowości Siusi i Urtijei w określonych godzinach oczywiście (9:00-17:00). Autem wjechać mogą tylko mieszkańcy i osoby, które mają wykupiony nocleg w jednym w hoteli w Compatsch. Dla reszty obowiązuje zakaz i często spotykaliśmy policję, która kontrolowała przyjeżdżające auta.
Resztę dnia spędziliśmy po prostu spacerując i zachwycając się górskimi widokami i przepiękną pogodą. To co zobaczyliśmy totalnie nas zaskoczyło. Dolomity miały być tylko przystankiem w drodze do Szwajcarii, później żałowaliśmy, że spędziliśmy tutaj tylko 3 dni. Z pewnością chcemy tutaj wrócić innego lata, z rowerami.
Piccolo Hotel Sciliar
Chcąc mieszkać w Compatsch nie mieliśmy już zbyt dużego wyboru dostępnych hoteli 😀 Trzeba mieć na uwadze to, że nocleg tutaj trzeba naprawdę wcześniej zarezerwować. Nam zależało na tym aby w Seiser Alm być na wschody i zachody słońca więc nie wchodziła w grę nawet opcja dojeżdżania wyciągami 😉 Zarezerwowaliśmy pokój na 2 dni TUTAJ za 1300zł/2 osoby (ze śniadaniami i obiadokolacją w cenie). Hotel położony jest w niesamowitym miejscu, z pięknym widokiem, tarasem z jacuzzi i pysznym jedzeniem. Tak naprawdę był to jedyny dostępny hotel w terminie, który nam pasował.
DZIEŃ 2. | Włochy – Lago di Braies i okolice
Tego dnia z samego rana wyjechaliśmy w stronę jednego z najbardziej instagramowych jezior. Mieliśmy zobaczyć je dzień wcześniej, zanim dojechaliśmy do Compatsch. Cała trasa z domu, przez postoje po drodze zajęła nam jednak więcej czasu. Lago di Braies najlepiej zobaczyć z samego rana, poźniej jest zalane masą turystów. Dodatkowo sama droga do jeziora otwarta jest tylko do 11:30, póżniej auto trzeba zostawić około 5km wcześniej, na parkingach a dojechać wtedy można specjalnym busem. Jeśli dotrzecie nad jezioro z rana, dojedziecie pod samo jezioro a parking tam to koszt 6euro.
Zdecydowaliśmy się na pobudkę koło 5:00 i wyjazd pół godziny później. Dzięki temu już przed 7:00 byliśmy nad jeziorem i byliśmy przez moment niemalże sami. Jezioro jest naprawdę obłędne. Turkusowa woda i szczyty odbijające się w gładkiej tafli to bajka. Około 9:00 zrobiło się już dość tłoczno z racji, że od tej godziny można wypożyczyć tutaj łódkę.
Z Compatsch po linii prostej do Lago di Braies jest niby blisko 😀 ale przez autostradę to 102 km. Drogę powrotną wybraliśmy inną, wydawała się krótsza 😀 jednak ilość zrobionych zakrętów osiągnęła naprawdę dużą liczbę :P. Za to widoki – totalna bajka. Zieleń była tak soczysta, że aż raziła. Zatrzymywaliśmy się na drodze SS244 naprawdę wielokrotnie. Przy malowniczym strumieniu, w miejscowości Badia (przy hotelu Serendia Badia) i Corvara gdzie dosłownie zbieraliśmy szczęki z podłogi. Skręcając w stronę naszego hotelu, drogę SS243, trafiliśmy na naprawdę ekstremalne serpentyny 😀 Raj dla kolarzy górskich i motocyklistów, których tutaj nie brakowało. Przy drodze jest pełno zatoczek, gdzie można się zatrzymać i ławeczek, by usiąść, odpocząć i podziwiać widoki.
Mieliśmy wrócić do hotelu po 3/4 godzinach… wróciliśmy po 16:00 😀 resztę dnia spędziliśmy na tarasie i jacuzzi w naszym hotelu. Wieczorem naszły chmury i spędziliśmy cały wieczór w oknie podziwiając burzę o zachodzie słońca. Brzydka pogoda naprawdę może być piękna <3
DZIEŃ 3. | Włochy – wschód słońca na Seiser Alm i podróż do Szwajcarii przez północne Włochy
Jeśli nie lubicie tłumów i chcecie wszystko zobaczyć w najpiękniejszych kolorach wschody słońca poza łóżkiem to coś, do czego musicie się przyzwyczaić 😀 Tego dnia już o 5:30 byliśmy w wybranej miejscówce, z której można oglądać chyba jeden z najpiękniejszych wschodów słońca w okolicy (dokładna pinezka). Kolejny plus gdy mieszkasz w Compatsch. Podjechaliśmy tutaj autem, inaczej nie mielibyśmy takiej możliwości.
Wróciliśmy do hotelu, poszliśmy prosto na śniadanie i na godzinną drzemkę i ruszyliśmy w drogę do Szwajcarii. Zdecydowaliśmy się na drogę przez Włochy – Bolzano, Merano, przejście graniczne w Valico. Dalej w Szwajcarii przez Davos i Lucernę. Trasa absolutnie malownicza. Tuż przed zachodem słońca dojechaliśmy do naszego drugiego hotelu. Poruszając się po Szwajcarii należy wykupić winietę (jest tylko jeden rodzaj dla aut osobowy- roczna), jej koszt to 40CHF (157zł).
region Jungfrau – Iseltwald
Kolejne miejsce w jakim się zatrzymaliśmy to słynny region Jungfrau w Szwajcarii. Wybraliśmy hotel w małym, spokojnym miasteczku Iseltwald, położonym tuż nad samym jeziorem Brienzersee. Rejon ten jest bardzo popularny wśród turystów, głównie z powodu szczytu Jungfrau i kolejki zębatej położonej najwyżej w Europie. Prowadzi ona na Top of Europe – Jungfraujoch (3454 m n.p.m.) . To przełęcz w Alpach Berneńskich, między szczytami Mönch a Jungfrau. Koszt to aż 95CHF. My akurat nie skorzystaliśmy, gdyż w planie mieliśmy inne atrakcje, warto jednak rozważyć! Inne popularne kolejki to Grindelwald First oraz Schynige Platte.
Znajduje się tutaj pełno malowniczych miasteczek, kolejek prowadzących na szczyty w okolicy, z których można podziwiać niesamowite widoki. Najpopularniejsze miasteczko to Interlaken, położone pomiędzy dwoma ogromnymi i niesamowicie turkusowymi jeziorami. Nad jednym z nich właśnie znaleźliśmy nasz hotel.
Boutique B&B Bellevue Hotel
Położony nad samym jeziorem, z widokiem na szczyty po jego drugiej stronie (na które zamierzaliśmy właśnie się wdrapać ;)). Hotel ma pięknie odnowione wnętrza, zdecydowanie zdjęcia ze strony tego nie oddawały. Bezpośredni link znajdziecie TUTAJ. Za 3 noce z przepysznymi śniadaniami, ogromnym tarasem z leżakami i widokiem zapłaciliśmy 1800zł/pokój. Absolutnie perfekcyjny pod każdym względem, bogate i pyszne śniadania a do tego bardzo pomocni i przyjaźni właściciele.
DZIEŃ 4. | Szwajcaria – Harder Kulm i wejście na szczyt Augstmatthorn (2137m n.p.m)
W tym regionie atrakcji naprawdę nie brakuje. Nam zależało najbardziej na przejściu słynnym szlakiem na Augstmatthorn od punktu widokowego Harder Kulm. To szczyt, który znajduje się tuż nad jeziorem nad którym mieszkaliśmy. Szlak uznawany jest za jeden z najpiękniejszych w Europie.
Z samego rana autem dojechaliśmy do centrum Interlaken, stamtąd kursuje kolejka na punkt widokowy Harder Kulm. Koszt biletu w obie strony to 40CHF za osobę. Dzięki niej pozostaje 'spacer’ po szczytach, nie trzeba się wdrapywać po zboczu, bo sam odcinek później i tak jest długi i dość męczący. Punkt Harder Kulm jest również wart zobaczenia. Widok na dwa wielkie, turkusowe jeziora, miasto między nimi, a w oddali ośnieżone szczyty. Znajduje się tutaj też oczywiście restauracja. Ważne, by na kolejkę udać się jak najwcześniej rano, by uniknąć tłumów i kolejek. Bilety kupowaliśmy na miejscu ale wiem, że można też online.
Gdy tylko wysiądziecie z kolejki od razu widać oznakowania szlaku na Augstmatthorn. Jest bardzo dobrze przygotowany. Trasa wydawała się prosta ale nie było tak lekko, za to widoki totalnie to wynagradzają. 8,5 km w jedną stronę 😀 Totalnie NIE dla ludzi z lękiem wysokości. Idąc po grani masz wrażenie, że z jednej i drugiej strony jest totalna przepaść, absolutnie niesamowite przeżycie. Ten szlak był moim marzeniem od dłuższego czasu.
DZIEŃ 5. | Szwajcaria – Grindelwald i Lauterbrunnen
To dwie, malownicze miejscowości, które znajdują się w pobliżu, około 25km od Iseltwald. Sama droga autem jest czystą przyjemnością. Przy Grindelwald znajdziecie wiele atrakcji. Najbardziej popularną jest wjazd najwyższą kolejką zębatą w Europie na Jungfraujoh czyli przełęcz pomiędzy szczytami Jungfrau (4158m n.p.m.) i Monch (4107m n.p.m.). Końcowa stacja znajduje się na wysokości 3454m n.p.m. gdzie jest wielki ośrodek turystyczny z hotelem, restauracjami i tarasami widokowymi. Top of Europe to spory koszt 95CHF (405zł od osoby). My odpuściliśmy właśnie z tego względu, że czekał nas inny, spory wydatek w następnych dniach 🙂 Spędziliśmy czas po prostu spacerując po miasteczku i okolicy. Inne popularne atrakcje tutaj to Grindelwald First i Schynige Platte.
Lauterbrunnen to słynna miejscowość znana przede wszystkim z wodospadu Staubbach. Ma niecałe 300m wysokości i spada niemalże tuż nad samą miejscowością. Widok obłędny! Wystarczy przejść się główną uliczką ale polecamy też mały piknik tutaj.
DZIEŃ 6. | Szwajcaria – przejazd przez Grimselpass i Furkapass do Zermatt
Aby dojechać do naszego kolejnego przystanku czekała nas przeprawa przez dwie przełęcze. Pierwsza to Grimselpass położona na 2165m n.p.m. Widoki po drodze naprawdę obłędne, na samej górze znajduje się duża restauracja. Uważajcie na kolarzy i motocyklistów, ten region to dla nich raj 😉 Druga przełęcz to Furkapass, położona na 2429m n.p.m. Teoretycznie nie musielibyśmy przez nią przejeżdżać w drodze do naszego celu, jednak czeka na nas tutaj jeden z najpopularniejszych zakrętów w Szwajcarii 😉 Znajduje się przy opuszczonym hotelu Belvedere. Tak jak pisałam wcześniej, przejechaliśmy bez problemu naszym punciakiem na gaz, więc naprawdę nie macie czego się obawiać 😀
Dojazd do Zermatt
Miejscowość słynna z położenia pod jedną z najpiękniejszych gór świata, Matterhorn. Ze względu na przyrodę, unikatowe położenie i ilość turystów wprowadzono tam zakaz przemieszczania się samochodami. Dojechać możecie do miejscowości wcześniej – Tasch.
Auto trzeba zostawić na jednym z płatnych parkingów. My najkorzystniejszą cenę znaleźliśmy na parkinu przy hotelu Tascherhof tuż przy małym dworcu, z którego odjeżdża pociąg do Zermatt. Cena na 3 dni to 30CHF(10CHF za dobę) czyli około 130zł. Kolejka z Tasch do Zermatt kursuje co 20 minut a bilet powrotny kosztuje 16,40CHF ale dokładny rozkład i cennik znajdziecie tutaj. Podróż trwa kilkanaście minut i podczas tej podróży będziecie mieli przyjemność pierwszy raz zobaczyć Matterhorn.
Hotel Weisshorn
By zaoszczędzić na transferze warto mieć na uwadze by znaleźć w Zermatt hotel w pobliżu dworca. Ten, który nam udało się znaleźć (link do hotelu) mieścił się 800m od stacji, tuż przy głównej dróżce w miasteczku. Była to najtańsza opcja w Zermatt wraz ze śniadaniem, zapłaciliśmy za 3 dni 1730zł. Mieliśmy swój pokój z umywalką w środku jednak toaleta była wspólna. Śniadania mocno przeciętne ale ważne że były 😀 Nie był to najpiękniejszy hotel, w jakim się zatrzymaliśmy 😀 Jednak kluczowa była lokalizacja. W samym centrum malowniczego Zermatt.
DZIEŃ 7. | Szwajcaria – wjazd kolejką na szczyt Gornergrat (3920m n.p.m.)
Jeden z piękniejszych widoków na Matterhorn można podziwiać ze szczytu Gornergrat, na który wjeżdża klasyczna, szwajcarska, wąskotorowa kolejka. Jest to naprawdę najdroższa atrakcja z całego wyjazdu. Bilet w dwie strony z Zermatt to koszt aż 80CHF (ok. 350zł) za osobę 😀 My przygotowaliśmy się na ten wydatek psychicznie już wcześniej ;p Jednak kilka franków udało nam się zaoszczędzić, zaraz opiszę w jaki sposób 🙂
Trasę kolejki oraz wszystkie niezbędne informacje znajdziecie TUTAJ.
Bilety kupowaliśmy tego samego dnia, na początkowej stacji, która znajduje się tuż obok małego dworca, na który przyjechaliśmy z Tasch. Ważne by sprawdzić godziny odjazdów i być naprawdę sporo przed, my byliśmy tuż po odjeździe kolejki ze wcześniejszej godziny. Ludzie ustawiają się od razu przy drzwiach by zająć miejsce tuż przy oknie, a wierzcie mi, WARTO! Jadąc w górę usiądźcie po prawej stronie pociągu, widok na Matternhorn z miasteczkiem Zermatt widzianym w całej okazałości robi naprawdę ogromne wrażenie.
My kupiliśmy bilety najpierw w jedną stronę ale wysiedliśmy dwa przystanki wcześniej, na stacji Riffelberg (32CHF w jedną stronę, czyli 8CHF taniej niż w przypadku wjazdu na samą górę – zawsze przynajmniej będzie na kawę i ciastko u góry :D). Z tej stacji prowadzi szlak w stronę Gornergrat, najpierw przez polanę, z której znów widok jest bajeczny. Następnie dochodzicie do jeziora Riffelsee, skąd rozprzestrzenia się chyba jeden z najsłynniejszych widoków na najpiękniejszą górę świata. Stąd zostaje nieco stromszy odcinek na sam szczyt Gornergrat. My zdecydowanie chcieliśmy się trochę zmęczyć, jeśli jednak chcecie oszczędzić na spalaniu kalorii możecie wjechać najpierw kolejką na górę, a później zejść dwie stacje w dół 🙂
Na Gornergrat znajduje się platforma widokowa, z której zobaczycie widok 360 stopni na 29 4tysięczników dookoła oraz na jęzor lodowca Grenzgletscher i Gornergletscher. Tutaj zobaczycie też piękne czarne ptaki z żółtymi dziobami – Wieszczki (Alpine Chough), które chętnie skubią rodzynki od turystów 🙂 Znajduje się tutaj też restauracja z tarasem, sklepy a nawet śliczna, malutka kapliczka. Spędziliśmy tutaj masę czasu, wróciliśmy już kolejką. Bilet kupiliśmy w kasie u góry już za 40CHF.
DZIEŃ 8. | Szwajcaria – spacer po okolicach Zermatt
Tego dnia obudziliśmy się wcześnie rano, by zobaczyć wschód słońca z Matterhornem w tle. Gdy jeszcze było ciemno wybraliśmy się z latarkami główną ścieżką w Zermatt wzdłuż rzeki. Tuż za ostatnim domkiem znajduje się mały skwer z leżakami i pięknym widokiem. Warto pojawić się jeszcze gdy jest ciemno, można zaobserwować na Matterhornie malutkie lampeczki – ekipę, która jeszcze przed świtem atakuje szczyt 🙂 Nam udało się trafić na piękny wschód, często jednak górę otaczają chmury. Trzeba nieco liczyć na szczęście.
Po małej drzemce i śniadaniu wybraliśmy się na spacer po miasteczku i pamiątkowe zakupy. Chciałam też znaleźć punkt widokowy na całe Zermatt i znaleźliśmy 🙂 o tutaj 🙂 ! Zrobiliśmy sobie tutaj mały piknik.
Wieczór i zachód słońca oglądaliśmy przy Aperolu w pięknej knajpce Lusi przy Grand Hotel. Najdroższy aperol w życiu 😀 Szwajcaria chyba w ogóle na długo będzie nam się kojarzyć również ze wszystkim, co najdroższe 😛 .
DZIEŃ 9. | Szwajcaria – powrót przez Luzern i wieczór w SPA
Jako, że do domu mieliśmy naprawdę sporo kilometrów chcieliśmy wracając z Zermatt zrobić jeszcze jeden przystanek. Wybraliśmy okolice słynnego jeziora czterech kantonów, głównie ze względu na ostatnią atrakcję tego wyjazdu, którą zaplanowałam na wieczór 🙂
Bardzo polecam też piękny Engelberg, który znajduje się w pobliżu! My zwiedziliśmy to miasteczko rok wcześniej, wracając autem z Włoch. Polecam ze względu na wjazd na szczyt Titlis(3238m n.p.m.) pierwszą na świecie obrotową kolejką, atrakcje na szczycie i przepiękne jezioro Trubsee z darmowymi łódkami do wypożyczenia (znajduje się tylko puszka na dobrowolny datek). Spędziliśmy tutaj wtedy cudowne 2 dni mieszkając w hotelu Hahnenblick za 1300zł z przepysznymi śniadaniami.
Alpine SPA w Burgenstock Resort
To była wisienka na torcie całego wyjazdu. Zobaczcie sami! Cały resort mieści się nad środkową częścią jeziora, widok … brak słów. Całe SPA jest tak piękne i luksusowe, że aż dziwnie się tam czuliśmy 😀 Jednak wszyscy byli mili i uśmiechnięci. Największe wrażenie robi zdecydowanie infinity pool. Baaaardzo polecam wybrać się na przynajmniej godzinę przed zachodem słońca, by zobaczyć widok w słońcu, o zachodzie, i po zmroku. Jeśli zależy Wam na zdjęciach musicie wiedzieć, że ze względu na prywatność gości hotelowych, od godziny 19:00 nie można było oficjalnie robić zdjęć (my przyszliśmy kilka minut przed, jakbyśmy wiedzieli wybralibyśmy się pół godziny wcześniej 😛 ), pracownicy starają się tego pilnować więc po tej godzinie o aparacie fotograficznym możecie zapomnieć 😀 Wszyscy przemycają tylko telefony komórkowe 😉
Polecam też przejść się po całym terenie SPA, znajdziecie tutaj baseny zewnętrzne i wewnętrzne, kilka rodzajów saun, basen do floatingu (wspaniała sprawa!) i sala do odpoczynku z pięknym widokiem i raczej pusta. Znajduje się tutaj też pomieszczenie z napojami (woda, herbaty) oraz przekąskami.
Koszt to 95CHF (ok. 420zł) za osobę na 3godziny od poniedziałku do czwartku. W piątki i weekendy oraz święta koszt to już 150CHF. Ważne, że w pakiecie macie 100CHF do wykorzystania na zabiegi, warto tutaj jednak dodać, że to nie wystarcza na żaden z nich w całości 😀 trzeba by było dopłacić a ceny są baaardzo wysokie. My więc darowaliśmy sobie, woleliśmy spędzić ten czas delektując się widokami. SPA musicie zarezerwować online! To bardzo ważne bo resort dopuszcza tylko określoną ilość osób przebywających w SPA. Zarezerwować można kontaktując się z resortem mailowo.
Ceny za nocleg w samym resorcie zaczynają się od 1700zł za noc, jednak nie obejmują one wejścia do SPA. Te pokoje z wejściem w cenie na bookinku zaczynają się od 7200zł za noc 😀 więc no delikatnie mówiąc nie opłaca się 😀 My więc na noc zatrzymaliśmy się w innym hotelu nieopodal.
Gästehaus Baumgarten
Zatrzymaliśmy się w hotelu-guesthousie nieopodal miasteczka Stansstad. Mieści się nad samym jeziorem. Noc kosztowała nas 550zł za dwie osoby z pysznym śniadaniem. Chcieliśmy spędzić nad jeziorem czas zanim pojechaliśmy na SPA, jednak pogoda się załamała i zaczęło padać więc nie za bardzo niestety mieliśmy okazję skorzystać z jego uroków. Mimo to gorąco polecam. Bezpośredni link znajdziecie TUTAJ.
DZIEŃ 10. | Szwajcaria – Lucerna? i powrót do domu
Mieliśmy obudzić się wcześnie rano by spędzić chwilę czasu nad jeziorem jednak pogoda tutaj totalnie pokrzyżowała nam plany. Lało tak, że ledwo było coś widać 😀 Ewidentnie pogoda się załamała i wyganiała nas do domu.
Mieliśmy w drodze powrotnej spędzić też kilka godzin w Lucernie, niestety jednak wciąż lało więc zdecydowaliśmy się wyruszyć w drogę powrotną od razu po śniadaniu. Czekało na nas 1060km trasy …i całą tą nudną drogę przez Niemcy lało 🙁 Jednak bardzo polecam w tym miejscu zwiedzić Lucernę lub/oraz Zurych! Nam się nie udało, jednak Szwajcaria jest z pewnością państwem, do którego chcemy wrócić!
KOSZTORYS CAŁEGO WYJAZDU
- winieta Austriacka 10dniowa – 9,20euro (40zł)
- przejazd przez przełęcz Brenner – 9,50euro (45zł)
- autostrady Włoskie (od przełęczy Brenner do Bolzano, gdzie zjeżdżacie z autostrady) – 5,30euro (25zł)
- nocleg Seiser Alm – 1300zł/pokój ze śniadaniami i obiadokolacjami
- winieta Szwajcarska roczna – 40CHF (170zł)
- nocleg Iseltwald – 1800zł/pokój ze śniadaniami
- wjazd na Harder Kulm – 40CHF (170zł)
- parking Tasch – 30CHF (130zł)
- kolejka Tasch-Zermatt-Tasch – 16,40CHF (70zł)
- nocleg Zermatt – 1730zł/ pokój ze śniadaniami
- Gornergrat Bahn – 72CHF (320zł)
- Alpine SPA w Burgenstock Resort – 95CHF/osobę (410zł)
- nocleg przy Lucernie – 550zł/pokój ze śniadaniem
- paliwo, a w sumie gaz – ok. 1300zł (ok. 3500tys km przejechanych więc możecie przeliczyć na benzynę)
Na osobę wychodzi 3615zł plus 900zł za atrakcje – 4515zł !
Dodatkowo oczywiście zakupy i jedzenie 🙂 My jednak, tak jak pisałam na początku, bardzo dużo kupiliśmy w Polsce i wzięliśmy ze sobą. Szwajcaria jest drogim krajem, trzeba się z tym liczyć. Raczej unikaliśmy restauracji. Jedliśmy bardzo syte śniadania w hotelach.
Jedyne co mogę powiedzieć to…marzenie! Od lat marzę o podróży właśnie w te rejony. Super relacja I zdjęcia! Bajka! ❤
Dziękuję! Sama jak przeglądam po czasie to nie mogę uwierzyć 😀 Polecam! To będzie na pewno niezapomniana podróż!
Coś niesamowitego ❤️😍 dzięki Tobie wiem, że muszę w przyszłości zobaczyć te rejony
Trafiłam tutaj szukając poradnika o Szwajcarii- wiele cennych informacji dziękuję!
Widziałam na instagramie, że byliście też na Majorce- czy planujesz zrobić podobny poradnik bo niestety na blogu nie widzę? a planujemy lecieć w tym roku z 8 miesięczną córką i na pewno taki wpis byłby pomocny 🙂
Pozdrawiam serdecznie!